Artykuł ROZŚWIETLACZ WET N WILD MEGAGLO CROWN OF MY CANOPY pochodzi z serwisu Autreme.
]]>
Zacznijmy od tego, że produkt ten dostępny jest stacjonarnie w drogeriach Natura w cenie 24zł – obecnie ten kolor jest w promocji za niecałe 12zł. Występuje w dwóch wariantach kolorystycznych – chłodnym szampańskim Glow oraz niespotykanym brzoskwiniowo-różowo-złotym Crown on my canopy. Nie doszukałam się nigdzie gramatury, ale opakowanie do małych z pewnością nie należy. Rozświetlacze Wet n Wild zamknięte są w poręcznym, prostym i minimalistycznym opakowaniu, które jest przyjazne w przechowywaniu i w podróżowaniu. Na kosmetykach wytłoczony jest przykuwający wzrok liść/kwiat, dzięki czemu jeszcze przyjemniej się na nie patrzy.
Rozświetlacz Wet n Wild tworzy na skórze przepiękną taflę, która cudownie odbija światło. Kolor Crown on my canopy idealnie wtapia się w opaloną skórę. Nie jest ani za jasny, ani zbyt złoty. Nie odcina się od naszej skóry gdy patrzymy na wprost lustra, po prostu perfekcja w czystej postaci. Gorzej sytuacja ma się przy jasnej cerze. Możliwe, że zimą nawet dla mnie będzie za ciemny, ale póki co to mój ulubiony produkt. Używam go namiętnie dopiero od niecałych dwóch tygodni, a już wyparł ukochaną Becca Opal.
Na wcześniejszym zdjęciu możecie zobaczy jak ten rozświetlacz prezentuje się roztarty na skórze. Idealnie się w nią wtapia prawda? Jednocześnie łatwo można stopniować moc błysku i tej nieziemskiej tafli. Na drugim zdjęciu zestawiłam Wam jedne z moich ulubionych rozświetlaczy. Nabierałam dużą ilość kosmetyków, tak aby kolory były dobrze widoczne. Oczywiście nikt nie nakłada tak grubych warstw na policzki Od prawej mamy naszą dzisiejszą gwiazdę czyli Wet n Wild Crown on my canopy, następny jest Mac Soft&Gentle, Becca Opal, Becca Moonstone oraz lubiany przez większość z nas My Secret Princess Dream. Tak jak wspominałam, ten odcień rozświetlacza Wet n Wild nie jest dla wszystkich. Z pewnością nie spodoba się osobom o bladej cerze, no chyba że nałożą go odrobinkę na bronzer. Mogłoby to całkiem ładnie wyglądać.
Moim zdaniem zdecydowanie tak. Za rozsądną i przyjazną dla portfela cenę mamy spory kosmetyk o pięknym wykończeniu. Nie znajdziemy na skórze drobinek po jego użyciu. Dostępne są dwa warianty kolorystyczne – jaśniejszy/chłodniejszy i ciemniejszy/cieplejszy. Swoja drogą na ten chłodniejszy będę jeszcze polować. Kosmetyk bardzo łatwo się aplikuje, nie pyli nadmiernie, pozwala na budowanie intensywności i ma przemyślane, solidne (jak za ta cenę) opakowanie. Uważam, że warto się nim zainteresować, a przynajmniej przejść się do drogerii i pomacać tester.
Artykuł ROZŚWIETLACZ WET N WILD MEGAGLO CROWN OF MY CANOPY pochodzi z serwisu Autreme.
]]>Artykuł SOFT & GENTLE | MAC pochodzi z serwisu Autreme.
]]>Rozświetlacze, kiedyś bardzo przeze mnie nie doceniane, a dziś uwielbiane. Jeśli mam wydać większą ilość pieniędzy, to raczej wybiorę kosmetyk, który zostanie ze mną przez długi czas. Właśnie takim produktem jest kultowy rozświetlacz Soft & Gentle firmy MAC. Dlaczego tak wiele osób się nim zachwyca? Jak sprawdza się u mnie ? Dowiecie się już za chwilę.
Puder mineralny Mineralize Skinfinish w odcieniu Soft & Gentle, bo tak brzmi jego pełna nazwa, to jeden z najpopularniejszych kosmetyków marki MAC. Za 10 gram musimy zapłacić 135 zł. Cenę rekompensuje nam mega wydajność i długi termin przydatności, co cechuje kosmetyki mineralne. Puder zamknięty jest w solidnym, plastikowym opakowaniu z logo marki. Dzięki „okienku” w wieczku widzimy jaki produkt kryje się wewnątrz bez potrzeby jego otwierania. Jest to bardzo przydatne, gdy mamy kilka kosmetyków w identycznych opakowaniach. Po trzech miesiącach codziennego używania, na opakowaniu nie powstała ani jedna ryska, logo nie wytarło się, a zamknięcie działa jak należy. Opakowanie na 5+.
Rozświetlacz Soft & Gnentle ma złoto-brzoskwiniowy kolor raczej o ciepłych tonach. Posiada bardzo drobny shimmer, którego na pewno nie można nazwać brokatem. Na twarzy widać go tylko przy ostrym świetle, lecz w zwykłych, dziennych warunkach nikt go nie zauważy. Intensywność pudru można z łatwością stopniować od subtelnego, delikatnego błysku, aż po mocniejszą taflę w stylu Mary-Lou z The Balm. Produkt nakłada się jednolicie i nie pyli na całą twarz. Osypuje się jedynie podczas nabierania na pędzel, ale nie jest to uciążliwe i mocne. Na mojej raczej jasnej, beżowo-żółtej cerze Soft & Gentle wygląda bardzo naturalnie i nie odcina się. Jedynie dziewczyny o alabastrowej, wręcz śnieżnobiałej karnacji mogłyby nie polubić się z tym odcieniem, podobnie jak z większością rozświetlaczy o ciepłych tonach.
Nie ma co ukrywać, że te dwa rozświetlacze to chyba najpopularniejsze kosmetyki w swojej kategorii. Nie są do siebie podobne, a jednak oba wzbudzają zachwyt. Mary-Lou ma raczej wilgotną konsystencję, szampańsko-złoty kolor i daje intensywną taflę bez shimmeru. Natomiast MAC jest suchy, ma brzoskwiniową barwę, złoty shimmer i pozwala na stopniowanie intensywności. Soft & Gentle może nie spodobać się bladolicym osobom, a The Balm tym mocniej opalonym. Ja lubię oba, wyglądają na mojej skórze równie dobrze. Nic nie zmienia koloru, nie ściera się czy znika w magiczny sposób.
Jak na kosmetyczną zakupoholiczkę przystało, ten rozświetlacz w końcu musiał dołączyć do moich zbiorów. Nie żałuję jego zakupu, bo wiem, że będzie ze mną bardzo długo, a jego używanie to czysta przyjemność. Jeśli szukacie czegoś dobrego i możecie pozwolić sobie na wydanie kwoty 135 zł, to gorąco polecam Wam Soft & Gentle. Ciekawe ile znajdzie się tu jego zwolenniczek ?
Artykuł SOFT & GENTLE | MAC pochodzi z serwisu Autreme.
]]>Artykuł STROBING MAKE UP SHIMMERS KIT | WIBO pochodzi z serwisu Autreme.
]]>
Nazwa paletki pochodzi od strobingu, czyli techniki konturowania twarzy wyłącznie za pomocą rozświetlaczy. Metoda ta jest już dosyć stara, ale przeżywała ponownie chwile chwały w minionym okresie wiosenno-letnim. Koszt paletki Wibo to 30zł za 9g. Znajdziemy w niej aż 4 ciepłe odcienie rozświetlaczy, dwa jaśniejsze i dwa ciemniejsze. Produkt zapakowany jest w kartonik, na którego odwrocie znajdziemy instrukcję jak wykonać makijaż metodą strobingu. Sama paletka wykonana jest z lepszej jakości „taniego plastiku” i raczej poważniejszego upadku nie wytrzyma. Za to jej desing nadrabia wszystko. Biało-srebrne, lustrzane wieko zamykane na magnez. Przyznajcie sami, wygląda bardziej luksusowo niż jest. Jego minusem jest to, że otwiera się tylko o 90° i trudno korzystać z całkiem przyzwoitego lusterka, które znajduje się w środku.
Najciemniejszy kolor w paletce Wibo to shiny choco. Jest to bardzo intensywny, metaliczny złoto-miedziano-brązowy odcień. Pięknie prezentuje się na powiece. Nie przeraźcie się go jednak, nałożony wybitnie lekką ręką, zmieszany z jasnym kolorem potrafi się ładnie prezentować na kościach policzkowych. Solo będą mogły go używać tylko bardzo mocno opalone dziewczyny.
Kolejny rozświetlacz to russian gold. Jego nazwa idealnie odzwierciedla kolor. Jest to typowe stare złoto i jako samodzielny produkt na pewno nie wyląduje na moich policzkach. Zamiast niego wolałabym odcień z większą ilością różu.
Pora na dwa jasniejsze i dużo bardziej przyjazne kolory. Champagne jest bardzo podobny do Mary-Lou z The balm. Typowy szampański kolor o neutralnej barwie z domieszką złota. Natomiast silver stars (prawy dolny róg) jest z minimalną odrobiną różu. Nie ukrywam, że te dwa rozświetlacze są moimi ulubionymi. Używam ich samodzielnie lub mieszam ze sobą.
Czasem zdarza się, że mieszam wszystkie cztery kolory w różnych proporcjach. Pudry mają wilgotne wykończenie i fantastyczną pigmentację. Jedyne do czego mogę się przyczepić to to, że nie dają tak ładnej tafli na twarzy, na jaką liczyłam. Wygladają troszeczkę bardziej „drobinkowo/brokatowo” niż Mary z The Balm. Nie mniej jednak, jest to całkiem przyjemny kosmetyk warty wypróbowania.
Artykuł STROBING MAKE UP SHIMMERS KIT | WIBO pochodzi z serwisu Autreme.
]]>Artykuł Oh my … highlighter pochodzi z serwisu Autreme.
]]>
Artykuł Oh my … highlighter pochodzi z serwisu Autreme.
]]>