WIBO MARSHMALLOW | SWEET KISSING POWDER

at

Puder to jeden z najczęściej kupowanych kosmetyków przez wiele kobiet. Nieważne czy robimy pełny makijaż glam, czy tylko lekko podkreślamy swoją urodę, warto mieć taki produkt pod ręką. Nic więc dziwnego, że każda marka chce mieć w swojej ofercie jak najlepszy puder. Niedawno na rynku pojawiła się pięknie wyglądająca nowość Wibo Marshmallow o słodkim zapachu pianek i obietnicy matu.

Wibo Marshmallow sweet kissing powder

Patrząc na ten kosmetyk mamy ochotę zjeść kilka pianek lub pyszny deser. Różowe pudełeczko ze złotym nadrukiem uwiedzie nie jedną kobietę. Dołóżmy do tego opis producenta ” Aromatyczny puder do twarzy i ciała. Utrwala makijaż, zapewniając matowy efekt na wiele godzin. Zawiera składniki HD. Nadaje intensywny zapach skórze, sprawia, że jej całowanie staje się słodką rozkoszą. Uwaga: puder zniewala słodkim zapachem”. Sami powiedzcie, czy po przeczytaniu tych kilku zdań, nie macie ochoty go użyć? W dodatku ten słodki zapach … na prawdę intensywny.

Wibo Marshmallow jaki jest na prawdę?

Niestety w tym monecie zaczynają się schody. Zarówno efekt jak i opakowanie zostawiają wiele do życzenia. Zacznijmy od tego co obiecuje producent. Efekt HD? Niestety nic takiego nie zauważyłam. Mat na wiele godzi? Nic z tych rzeczy. Utrwalenie makijażu? Chyba nie mojego. Niestety już po 2 godzinach makijaż wygląda jakbym miała go całą noc. Strefa T mocno się świeci, a podkład wygląda na zważony. W tak krótkim czasie robi mi się na twarzy ciasto, które rozmazuje się przy jakichkolwiek próbach ratowania makijażu. Jedyna dobra rzecz jaką mogę napisać to zapach. Jest mocny lecz przyjemny i wyczuwalny głównie podczas aplikacji.

Cukierkowa tragedia opakowania pudru

Jak już się pewnie domyślacie, opakowanie okazało się równie wielkim niewypałem, co sam kosmetyk. Owszem jest słodkie i ładnie wygląda na toaletce. Niestety jest źle wykonane i bardzo niepraktyczne. Na początek, wieczko jest zdecydowanie za duże, przez co nie można zabrać go ze sobą do torebki, czy w  podróż. Grozi to wysypaniem całego pudru, który swoją drogą trochę się pyli. Jak już zajrzymy do wnętrza, zobaczymy plastikową nakładkę ze sporymi otworami oraz puszek, który jest jedynym zabezpieczeniem przed wysypaniem produktu. Całość wykonana jest ze słabej jakości materiałów oraz źle spasowana. Wiem, że marka Wibo jest z założenia tanim producentem, ale zdecydowanie można było wymyślić lepsze opakowanie przy użyciu tych samych materiałów.

Czy polecam Wam ten puder?

Zdecydowanie nie. Sama cieszę się, że go nie kupiłam, a dostałam do testów. Dzięki temu mogę Was ostrzec, przed wyrzuceniem pieniędzy w błoto. Oczywiście znajdą się osoby zadowolone z jego działania i bardzo im zazdroszczę. Niestety moja mieszana cera, a tym bardziej posiadacze tłustej skóry, nie będą zadowolone z tego pudru.

Share: