Artykuł BRONZER WIBO BEACH CRUISER pochodzi z serwisu Autreme.
]]>
Dostępny jest w 3 wariantach: cieplejszej, chłodniejszej i z drobinkami. W dzisiejszej recenzji skupimy się na numerze 02 Cafe Creme. Z całej trójki ten jest najchłodniejszy, choć tak na prawdę można uznać go za neutralny. Jego uniwersalny kolor ma oliwkowe tony, dzięki czemu wygląda bardzo naturalnie. Można używać go zarówno do opalania jak i delikatnego konturowania. Jego konsystencja jest sucha, choć na twarzy daje aksamitne wykończenie. Łatwo się rozciera i nie robi plam. Jedyny minus to mocne pylenie. Lepiej nie szorować po nim pędzlem zbyt mocno.
Nie da się ukryć, że marka mocno „inspiruje się” innymi produktami. W ostatnim czasie bardzo się to nasiliło -zapewne wiecie o jakie nowości mi chodzi. W przypadku bronzera Wibo widzę duże podobieństwo do produktów Tarte. Bronzer Beach Cruiser to na szczęście tylko inspiracja, a nie bezczelne kopiowanie. Z pozytywnych rzeczy, widzę poprawę jakości opakowań produktów marki. Nie jest to już najgorszy, byle jaki i tandetny plastik. Nowy bronzer Wibo zamknięty jest w solidny, zgrabnym i estetycznym, kartonowym opakowaniu. Brąz i złote napisy wyglądają kusząco i elegancko. W dodatku te tłoczenia w kształcie liści palmy na kosmetyku – bardzo mis się podobają.
Uważam, że tak, szczególnie podczas promocji. Kosmetyk daje ładny efekt, dobrze się blenduje i ma sporą gramaturę (22g). Jedynym minusem jest dla mnie jego zapach – pylenie mogę przemilczeć. Produkt jest ewidentnie perfumowany i na szczęście czuć to tylko podczas aplikacji. Wolałabym, aby nie miał żadnego zapachu, ale to tylko moje „widzi mi się”.
Zdążyliście już przetestować ten produkt, lub inną, cieplejszą nowość Wibo? Jakie jest Wasze zdanie o ostatnich poczynaniach marki?
Artykuł BRONZER WIBO BEACH CRUISER pochodzi z serwisu Autreme.
]]>Artykuł BRONZING STONE | SWEDERM pochodzi z serwisu Autreme.
]]>
Za tego przyjemniaczka o masie 13 gram musimy zapłacić 89 zł. Mi udało się go zamówić tu z gratisem, w postaci miniatury kremu parowego Steam Cream (nadal dostępne). Jedni powiedzą dużo, inni mało. Dla mnie nie jest to produkt tani, jednak jego cena jest znacznie przyjemniejsza niż za Ziemię Egipską (165 zł), która ma dawać podobny efekt. Oba są zdecydowanie ciepłymi, wręcz pomarańczowymi bronzerami, które na twarzy mają prezentować się ładnie i naturalnie. Czy w przypadku Bronzing Stone jest to prawdą?
Artykuł BRONZING STONE | SWEDERM pochodzi z serwisu Autreme.
]]>Artykuł Face Contour Mix | Kobo pochodzi z serwisu Autreme.
]]>
Artykuł Face Contour Mix | Kobo pochodzi z serwisu Autreme.
]]>Artykuł Too Faced Chocolate Soleil pochodzi z serwisu Autreme.
]]>
Artykuł Too Faced Chocolate Soleil pochodzi z serwisu Autreme.
]]>Artykuł Delice de Soleil pochodzi z serwisu Autreme.
]]>
A teraz coś, co pewnie najbardziej Was interesuje
Artykuł Delice de Soleil pochodzi z serwisu Autreme.
]]>Artykuł Balm Desert pochodzi z serwisu Autreme.
]]>
Balm Desert to kolejny fenomenalny produkt firmy The Balm. Kobiece opakowania z przymrużeniem oka, kryją niesamowicie wydajne kosmetyki o świetnej jakości. W kartonowym opakowaniu z bardzo dobrym jakościowo lusterkiem znajdziemy 6,39g pudru w cenie 60zł. Bronzer nie jest matowy, jak pisało wiele innych blogerek, ale nie posiada też ani jednej widocznej drobinki. Naniesiony na skórę bardzo naturalnie odbija światło, dając piękny efekt glow. Nie ma obawy, że będziemy wyglądać jak choinka na Boże Narodzenie.
Puder jest bardzo dobrze napigmentowany i utrzymuje się na skórze tak długo, aż go nie zmyjemy. Nie straszny mu upał czy wilgoć, siedzi na swoim miejscu przez cały dzień. Dla jednych taka jakość to wada, a dla innych zaleta. Osoby, które dopiero uczą się jak opalać twarz za pomocą bronzerów, mogę się nie polubić z tym produktem. Za duża jego ilość na pędzlu w połączeniu z niewprawnymi ruchami może skutkować plamami na twarzy. Choć sama ubóstwiam wszelkie bronzery i pudry do konturowania, po pierwszym użyciu tego produktu nie byłam do niego w 100% przekonana. Dlaczego? Właśnie przez plamy na policzkach. Wystarczyło zmniejszyć ilość pudru, a zapałałam do niego wielką miłością.
Na koniec kilka słów o jego odcieniu. Kupowałam go z przekonaniem, że będzie idelany do konturowania twarzy. Na większości zdjęć jakie przeglądałam, puder miał chłodny kolor. Jakie było moje zdziwienie gdy otworzyłam w domu przesyłkę. Jak dla mnie produkt ten nadaje się tylko do opalania. Porównując go do typowego, pudru do konturowania, czyli Inglota 505, oraz do znanego większości z Was Honolulu firmy W7, Balm Desert wypada dość ciepło, z ewidentnymi czerwonymi tonami, przez co nie jest to produkt, który poleciłabym typowym bladziochom. Przy mojej delikatnie oliwkowej cerze prezentuje się całkiem ładnie, ale najlepszy efekt otrzymamy na opalonej skórze.
Balm Desert gwarantuje nam przepiękny efekt skóry muśniętej słońcem. Jest mega wydajny, bezzapachowy i długotrwały, a dodatkowo znajduje się w uroczym i poręcznym opakowaniu. Czy go polecam? Oczywiście. Obecnie to mój ulubiony bronzer na lato. Jaki jest Wasz nr 1 w tym sezonie? Koniecznie dajcie znać w komentarzach.
Artykuł Balm Desert pochodzi z serwisu Autreme.
]]>Artykuł Contour me in HD pochodzi z serwisu Autreme.
]]>
Artykuł Contour me in HD pochodzi z serwisu Autreme.
]]>Artykuł Bronzing powder Honolulu pochodzi z serwisu Autreme.
]]>
W pudełeczku znajduje się pędzelek, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu bardzo miękki i przyjemny w dotyku. Szczerze powiedziawszy nigdy nie używam dołączonych pędzelków, ponieważ są za małe i bardzo marnej jakości. W tym wypadku tak nie jest.
Puder sam w sobie nie ma zapachu, co jak dla mnie jest dużym plusem. Pigmentacja jest średnia, co również jest zaletą. Dlaczego ? Ponieważ nadaje się dla osób o jasnej jak i o ciemnej karnacji, dodatkowo ciężko zrobić sobie nim plamy.Kosmetyk jest matowy, bez żadnych połyskujących drobinek, czyli kolejny plus dla osób borykających się z niedoskonałościami skóry. Nałożyłam jedną delikatną warstwę na policzki i oto jak to wygląda.
Artykuł Bronzing powder Honolulu pochodzi z serwisu Autreme.
]]>