Baking znany jest nie od dziś. Swoją historię zaczął w środowisku drag queens, ale szybko stał się ulubioną techniką wizażystów. Makijaż wykonany tą metodą świetnie wygląda na zdjęciach, a jego fanami jest np. Kim Kardashian. Pewnie widzieliście nie raz, jak dziewczyny na instagramie ładują na siebie kilogramy sypkiego pudru. Nie oszukujmy się, dla większości „zwykłych śmiertelników” są to ogromne i przesadzone ilości. Baking można jednak poskromić i przemycić do swojego codziennego makijażu. Sama utrwalam w ten sposób korektor pod oczami i matowie strefę T.
Nie ważne jakiego korektora używacie, wszystkie prócz zastygających, wymagają dobrego utrwalenia, by nie zbierały się w załamaniach. Technika bakingu sprawa się u mnie w tym celu znakomicie. Korektor nakładamy pod oczy w kształcie twz. trójkąta młodości. Co to znaczy ? Jasny produkt rozcieramy wzdłuż nosa, a nie tylko pod samym okiem. Dzięki temu odwracamy uwagę od zasinienia, a cała twarz wygląda na zdrowszą i wypoczętą. Praktycznie od razu po roztarciu korektora, tą samą gąbeczką nakładamy sporą ilość sypkiego pudru. Robimy to ruchem stemplującym, a nie trącym, by nie zetrzeć nałożonych już kosmetyków.
Jaki puder wybrać ? Produkt, który nakładamy pod oczy nie może wysuszać naszej skóry. Powinien być drobno zmielony, o aksamitnym, satynowym wykończeniu i najlepiej odrobinę jaśniejszy od naszej cery. Dzięki temu będzie ładnie odbijał światło i sprawdzi się przy bakingu. Wszystkie te aspekty spełnia Loose Powder, Airy Finish firmy Bourjois. Mój jest w odcieniu 01 Peach. Jego cena przekracza 50 zł, dlatego warto czekać na promocję. W plastikowym opakowaniu znajdują się 32 gramy produktu. Sypki puder Bourjois wygląda bardzo ładnie pod oczami. Nie wysusza skóry, nie podkreśla jej załamań i dobrze utrwala korektor. Dodatkowo jest bardzo wydajny, a biorąc pod uwagę, że używam go sporo, jest to duży plus. Można w łatwy sposób usunąć jego nadmiar z pod oczu za pomocą puchatego pędzla, a na skórze pozostaje tylko tyle ile trzeba.
Minusem tego produktu jest niewątpliwie jego opakowanie. Choć ładne, jest wyjątkowo nie praktyczne. Nie posiada żadnego zabezpieczenia, więc puder wysypuje się przez dziurki przy każdym poruszeniu opakowania. Dodatkowo wieczko nie jest zakręcane, nie posiada również zatrzasku. Po prostu je nakładamy i tyle, przez co opakowanie może łatwo się otworzyć. Nie jest to produkt do torebki, ani na podróże, chyba że go przesypiecie w coś bezpieczniejszego.
Podsumowując produkt firmy Bourjois. Jest to świetny puder wykańczający makijaż i pod oczy. Daje aksamitne wykończenie, z całą pewnością nie matowe. Ładnie prezentuje się nałożony cienką warstwą za pomocą pędzla, jak i przy wykorzystaniu bakingu. Co do samej techniki, powiedziałabym, że weszła na stałe do mojej porannej rutyny. Podoba mi się efekt jaki dzięki niej uzyskuje, a Was zachęcam do wypróbowania jej w domu. Być może będzie dla Was dobrym rozwiązaniem na spływający, rolujący się korektor.