TRICHO-ESTHETIC | BANDI
O peelingach do skóry głowy było głośno jakiś czas temu. Można je znaleźć praktycznie na każdym blogu. U mnie również pojawił się jeden od Pharmaceris. Zachęcona jego działaniem, postanowiłam zagłębić się w temat i poszukać innych, ciekawych preparatów. Wiele osób polecało produkty Bandi, więc potruchtałam do drogerii i kupiłam, jak się później okazało nie peeling, a ekstrakt.
Bandi Tricho-ekstrant z linii Tricho-Esthetic choć ma inne działanie niż peeling bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Jest to skoncentrowany ekstrakt na skórę głowy, przeciw łupieżowi tłustemu. Preparat ogranicza nadmierne wydzielanie łoju i rozwój patologicznej flory bakteryjnej. Hamuje towarzyszący łupieżowi tłustemu intensywny stan zapalny i atrofię włosów prowadzącą do ich wypadania. Regularnie stosowany zmniejsza powstawanie tłustych łusek łupieżu i przywraca równowagę skórze głowy. Producent zaleca stosowanie preparatu minimum raz w tygodniu, a po ustąpieniu problemów skórnych, raz w miesiącu dla podtrzymania efektu.
Preparat mieści się w szklanej buteleczce o objętości 30ml z pipetką. Taka forma aplikacji produkty nie jest najwygodniejsza, ale z pewnością najbardziej przemyślana. Ekstrakt jest bardzo gęsty, a pipeta nabiera jego niewielką ilość. Ma to swoje dobre strony, ponieważ nie przesadzimy z jego ilością. Produkt aplikujemy bezpośrednio na skórę głosy, przedziałek po przedziałku i pozostawiamy go na minimum 30 minut. Ostatnim krokiem jest umycie włosów szamponem z tej samej serii. Preparat Bandi swoje dobroczynne właściwości zawdzięcza takim składnikom aktywnym jak prowitamina D3, mięta pieprzowa, melisa lekarska, tymianek, białka drożdży, oczar wirginijski czy olejek z drzewa herbacianego. W składzie znajdziemy również dobrze nam znany wyciąg ze skrzypu polnego i witaminy z grupy B.
Zalety Tricho-ekstraktu? Zdecydowanie fakt, że działa. Niby oczywiste, ale ile razy nacięliśmy się na kosmetyki, które wiele obiecują, a nic nie robią? No właśnie. Ten preparat faktycznie robi to, co jest napisane na opakowaniu. W widoczny sposób zredukował mój problem z łupieżem, którego przez długi czas nie potrafiłam sklasyfikować. Praktycznie pozbyłam się również problemu swędzącej, podrażnionej skóry głowy, który pojawiał się za każdym razem gdy używałam innego szamponu niż mój ulubiony Pharmaceris. Zauważyłam również sporo baby hair, choć ciężko stwierdzić, czy to akurat jego zasługa. W tym samym czasie stosował też suplementy diety i wcierkę, mającą pobudzić cebulki do wzrostu.
Nie obędzie się bez wytknięcia minusów. Tricho-ekstrakt ma intensywny i jak dla mnie nieprzyjemny zapach (drożdżowo-ziołowo-lekarski). Jest on do zniesienia i na szczęscie nie utrzymuje się na włosach. Minusem jest również jego wydajność. Preparat stosuję od miesiąca, czyli dokładnie cztery aplikacje, a ubyła mi już połowa buteleczki.
Badi Tricho-ekstrakt zaskoczył mnie bardzo pozytywnie swoim działaniem. Choć stacjonarnie musimy za niego zapłacić średnio 50zł, to myślę, że warto go wypróbować. Osobiście na pewno przyjrzę się bliżej innym produktom z tej linii. Co myślicie o takich kosmetykach? Polećcie mi Wasze „magiczne sztuczki” na zdrowe włosy i skórę.