PODSUMOWANIE 2017 ROKU
Od dzisiaj pewnie na każdym blogu i kanale na yt będziemy słyszeć jak ten czas szybko zleciał, tym razem i ja przyłączę się do tego stwierdzenia. Nie mam pojęcia gdzie te wszystkie miesiące mi uciekły, przecież dopiero co mieliśmy wakacje. No cóż, skoro już wkroczyliśmy w kolejny rok, przydałby się podsumować miniony 2017. Zobaczcie sami co przez ten czas się u mnie sprawdzało i po co sięgałam najczęściej 🙂
Podsumowując miniony rok pod względem kosmetycznym nie mogłabym nie wspomnieć o kilku produktach do pielęgnacji, które zawsze muszę mieć pod ręką. Nikogo nie zdziwi więc szampon do włosów Pharmaceris H-Sensitonin. To moje wybawienie, gdy jakiś produkt do włosów podrażni moją skórę głowy. Od pierwszego użycia łagodzi swędzenie, przy tym bardzo dobrze myje i jest wydajny. Mówiąc o pielęgnacji włosów nie mogłabym pominąć olejku Elixir Ultime Kérastase. Pojawiał się już nie raz w ulubieńcach miesiąca, dlatego nie będę się o nim rozpisywać. Jeśli jakimś cudem o nim jeszcze nie słyszeliście powiem tylko, że nadaje włosom miękkość, pięknie je wygładza i nabłyszcza, a przy tym jest niesamowicie wydajny.
Moisture Surge Extended Thirst Relief to niewątpliwie moje odkrycie roku w pielęgnacji twarzy. Jest to najlepszy krem na dzień jaki do tej pory używałam. Choć nie spodziewałam się po nim rewelacji, dosłownie mnie zachwycił. Makijaż bardzo dobrze się na nim utrzymuje, a cera zdecydowanie mniej się błyszczy w ciągu dnia.
Holika Holika Black Snail okazała się być najlepszym produktem do mycia twarzy jaki zagościł w mojej łazience. Nie dość że bardzo dokładnie oczyszcza skórę z resztek makijażu i sebum pozostawiając ją idealnie czystą, dodatkowo przyspiesza goje się ranek, niweluje drobne podskórne gródki i delikatnie rozświetla cerę. U mnie to strzał w 10, choć wiem, że nie każdy się z tym produktem polubi.
Lakiery hybrydowe rzadko goszczą na blogu, choć używam ich niemal bez przerw. Każdy kto choć raz miał dobrze wykonane hybrydy ceni je za trwałość, błysk i wygodę. Jaki inny lakier wytrzymałby 2, a nawet 3 tygodnie bez poprawek? W mojej małej kolekcji znajdują się kolory Semilaca oraz Neonail, z których jestem bardzo zadowolona. W tym roku mam zamiar bliżej się przyjrzeć pozostałym, dostępnym na rynku markom.
Kosmetyki kolorowe po które najczęściej sięgałam w ubiegłym roku pewnie wielu z Was są dobrze znane i być może również lubiane. Miano najlepszego podkładu bezkonkurencyjnie otrzymuje Revlon Color Stay. Nie znalazłam nic lepszego ani w drogeriach, ani wśród marek selektywnych. Podkład Revlon daje mi krycie takie jakie lubię, zakrywając drobne niedoskonałości i przebarwienia, nie tworząc przy tym maski na twarzy. Nic innego nie utrzymuje się na mojej cerze tak ładnie przez cały dzień.
Blot Powder MAC to moje odkrycie z nieco wyższej półki. Prasowany puder matujący idealny do torebki i poprawek w ciągu długiego dnia. Jego fenomen polega na tym, ze można go używać do zmatowienia cery bez potrzeby uprzedniego stosowania bibułek. Nie zrobimy nim sobie ciastka na twarzy. Warto mieć go pod ręką na ważniejszych spotkaniach czy całonocnych imprezach.
Swederm Bronzing Stone to bronzer o dosyć ciepłym, dla niektórych wręcz pomarańczowym odcieniu. Ku mojemu zdziwieniu to właśnie po niego sięgałam najczęściej. Nałożony wprawną ręką potrafi wyglądać na prawdę pięknie. Daje efekt zdrowej opalenizny z odrobiną subtelnego błysku. Obawiałam się, że zimą, na bledszej cerze będzie wyglądał sztucznie, ale nic z tych rzeczy. Wystarczy nałożyć minimalną ilość syntetycznym pędzlem, a efekt będzie zadowalający. Nie skreślajcie go na dzień dobry, w końcu nie przez przypadek znalazł się w podsumowaniu roku.
Podsumowanie roku powinno obejmować wszystkie 12 miesięcy, ale pozwoliłam sobie na umieszczenie tu dwóch produktów, których użuwam stosunkowo od niedawna, ale zdecydowanie zasługują na wyróżnienie.
Rozświetlacz do twarzy Becca w kolorze Opal skradł moje serce od pierwszego użycia. Daje mocniejszy efekt, lecz nadal nadający się na co dzień. Kolor Opal nie należy do najjaśniejszych, więc przed zakupem warto sprawdzić tester. Sięgam po niego za każdym razem gdy nie mam czasu na skomplikowany makijaż, czyli prawie zawsze.
Tattoo Liner również gości u mnie od niedawna i podobnie jak Becca wiedzie prym w dziennym makijażu. Czarna kreska to obowiązkowy punkt przed wyjściem do pracy. Eyeliner od Kat von D jest niesamowicie precyzyjny, trwały i nie zapycha się. Nie jest najbardziej czarnym linerem w pisaku jaki możemy dostać na rynku i czasem trzeba przeciągnąć nim dwa razy w jednym miejscu. Mimo to, jest moim ulubionym linerem i sięgam po niego z przyjemnością.
Artdeco All in One Panoramic Mascara to produkt który zdetronizował uwielbianą przez wszystkich maskarę So Couture L’Oreal oraz Maybelline Lash Sensational. Daje mocne pogrubienie bez sklejania, a do tego jest trwała. Na jej korzyść przemawia też niska cena. Choć dwie wymienione wcześniej maskary również używam z przyjemnością, to właśnie Artdeco było moim intuicyjnym wyborem w 2017 roku.
Matująca baza Make Up For Ever przewijała się już na blogu i nie ukrywam, że nigdy nie piałam z zachwytu na jej temat. Nie jest idealna i czuję, że gdzieś w czeluściach perfumerii czeka na odkrycie jeszcze lepsza. Nie mniej jednak, do tej pory nie znalazłam niczego lepszego i siłą rzeczy najczęściej sięgałam po bazę MUFE.
Tak prezentuje się lista kosmetyków po które najczęściej sięgałam w 2017 roku. Ciekawa jestem czy coś z moich ulubieńców pojawi się i u Was : )